Nie napiszę, że
święta, święta i po świętach, bo oktawa Bożego Narodzenia trwa w najlepsze. Jednak to ten przedświąteczny czas jest zwykle najbardziej intensywny, ze względu na dużą ilość rzeczy do zrobienia. W tym roku po raz pierwszy szykowałyśmy dom na to wydarzenie, chociaż nie było u nas Wigilii.
Opowiadam Werze o naszej krzątaninie na Łosiej. O tym, że choinka ubrana, pierogi ulepione, wszystko wysprzątane. Nawet obrus świąteczny położony. I to wszystko zrobione przez nas, z naszej własnej inicjatywy. Po tej całej wyliczance dodaję, że naprawdę cieszyłam się z robienia tych różnych rzeczy ( i z efektów). Wera poklepuje mnie współczująco po ramieniu mówiąc:
- No tak, starość przyszła.... Grzyb się skończył!
- Grzyb się skończył na Podkowie! - wykrzykuję z nie mniejszym entuzjazmem.