poniedziałek, 23 lutego 2015

Typowa Magda, czyli kilka słów o otwartości

fot. Damian/ Mauerpark, Berlin
Poślizgi czasowe, wymówki im towarzyszące i wszelkie zaniedbania są dobre. Nie dajcie się porwać ogólnie panującym trendom, nie dajcie się wciągnąć w spiralę obowiązkowości!

Powyższe zdania należy oczywiście traktować z lekkim przymrużeniem oka (może być też dwóch, jeśli ktoś nie może jednego). Nawiązując do tytułu: zupełnie typowe* dla mnie są lekkie potknięcia, podane w nonszalanckim sosie. Ale jak to w życiu bywa, taka typowość ma dwa oblicza. Z jednej strony człowiek korzysta z szufladki, do której został włożony (albo sam wlazł)  ba! nawet ozdabia ją z wierzchu i tworzy z niej markę. Z drugiej strony walczy mniej lub bardziej skutecznie ze swoimi słabościami i "typowymi" zachowaniami, z których np. wyrósł. Swoją drogą nie uważam tych szufladek za coś bardzo złego. Często pomagają nam w rozumieniu ludzi obok nas. Trzeba tylko umieć z nich zrezygnować w odpowiednich momentach. (Z szufladek, nie ludzi:)) Nie o tym jednak chciałam...

czwartek, 19 lutego 2015

Berlin na cztery dni


W ramach ferii zimowych (wyjątkowo krótkich w tym roku, ale lepsze takie niż żadne :)) wybrałam się, aby odwiedzić znajomych i pozwiedzać Berlin. Bo chociaż mojemu sercu zawsze najbliższe są podróże "gdzieś na odludzie, o którym nikt nie słyszał", to wyjątkową sympatią darzę krótkie wycieczki do europejskich stolic. W Berlinie nigdy wcześniej nie byłam i gdy tylko przyszedł mi do głowy pomysł odwiedzenia tego miasta, przystąpiłam do jego realizacji. Dzięki Edycie i Damianowi nie musiałam martwić się o nocleg i towarzystwo. Z drugiej strony miałam bardzo dużo czasu, aby na własną rękę i we własnym tempie pozwiedzać miasto.

wtorek, 17 lutego 2015

#tytułzhasztagiem #postzdialogiem

Ukradłam to zdjęcie z Internetu.

Robię za pomagiera lekcjowego. K. pisze tekst o wycieczce do lasu. 

"Byłam na wycieczce w lesie 25 maja..." Po chwili dodaje: "1998 roku".
K: Oczywiście to jest zmyślone.
M: Ok, w takich tekstach można wymyślać różne rzeczy. 
K: No, bo to było bardzo dawno. Wtedy to jeszcze wojna światowa chyba trwała!

Porozmawiawszy o datach historycznych, płynnie wróciłyśmy do kwestii fikcji literackiej. Złapałam się wtedy na myśli, że chciałabym opowiedzieć 9-latce o quasi-sądach u Ingardena.  Powstrzymałam się, a następna moja myśl brzmiała: "oj, moje dzieci to dopiero będą miały ciekawe życie" :)