poniedziałek, 12 stycznia 2015

Poniedziałkowe dialogi


Po aerobicu wróciłyśmy do domu, zajęłyśmy się kuchnią, robieniem zapiekanki na jutro, parzeniem herbaty (na dzisiaj). W końcu zabieramy się też za kolację.
M: Dobrze się je po aerobicu, co nie?
B: Pół godziny po to nie jak jedzenie, a jak ćwiczenia... Wprawdzie jest już półtorej po, ale to tylko godzina różnicy.
***
Cały wieczór Ola i Beata podśmiewają się ze mnie (nie mam pojęcia czemu). W końcu Beata staje w mojej obronie:
B: Ola nie wyśmiewaj się z niej! (...) Nie wolno się śmiać ze słabszych!

***
Pibib...pibip...pibip <piekarnik>/ pibip...pibip...pibip <Beata>

B: Śmiejesz się ze mnie?
O: Nieee, skądże...
B: A już myślałam, ja tylko udaję piekarnik!
***
Z kuchni:
B: Czy wy mnie słuchacie?
MiO(chórem): Nie!


B: Piękna nam wyszła...
M: Piękna. Zrobię jeszcze zdjęcie z góry.
B: Jakaś bazylia na wierzch by się przydała. Czekaj, dam kwiatka!
M: Na zdjęciu nie wygląda jak kwiatek...
B: To zrobisz strzałkę i podpiszesz :)

2 komentarze:

  1. Kiedy w końcu została zjedzona ta piękna zapiekanka? Bo chyba najlepiej smakowałaby po tym aerobiku, ale przecież... Pozdrowienia dla Panien Kuchareczek. Mama MiO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj rano ostatni kawałek spełnił funkcję mojego śniadania :)

      Usuń